Cześć wszystkim! Dziś post nietypowo bo w niedzielę, ale dziś akurat dzień w którym mam czas dla siebie. W niedzielę staram się poświęcić trochę czasu na relaks i pielęgnacje. Moja łazienka choć niewielka zamienia się na godzinę w spa.
Łazienka zawsze była moim ulubionym miejscem w domu, nie wiem czemu ale zawsze było to miejsce dla mnie gdzie jest cisza i spokój. Zapalam świecę, bardzo lubię do tego używać świec WoodWick, ponieważ dźwięk który one wydają nadaje nastroju. Na telefonie zazwyczaj puszczam sobie muzykę filmową gdyż przy niej na prawdę moje myśli mogą odpłynąć.
Wiadomo, że wanna w tym wypadku jest koniecznością i wiem że wiele osób ubolewa nad jej brakiem. Sama przez kilka lat używałam tylko prysznica, oczywiście ma to swoje plusy jak i minusy, a największy minus to brak możliwości używania bomb i soli do kąpieli. Bombę którą prezentuję Wam na zdjęciu zakupiłam z Biedronce, ma ona piękny brzoskwiniowy zapach i tyle jej plusów. Niestety z naszą skórą nie robi nic, a wodę zmienia w kolor moczu ;P
Tym razem postanowiłam przetestować maskę w płachcie z Skin79 z ekstraktem z pereł i powiem Wam że pomimo tego że co chwilę mi się ześlizgiwała z twarzy to efekt po niej wybacza wszystko. Moja skóra nigdy nie była tak gładka, napięta i rozjaśniona. Wiem, że nie wszyscy lubią siedzieć bez ruchu przez 10-15 min ale na takie dni jak ten warto się zmusić, nie będziecie żałować. Resztę produktu, który Wam zostanie warto rozmasować na szyję i dekolt, aby i one skorzystały. Zamówiłam sobie teraz maseczki w płachcie z innych firm azjatyckich i zobaczymy czy poradzą sobie równie dobrze.
Pod oczy użyłam mojego klasyka czyli maseczki przeznaczonej do okolic oczu z Clarins, o której mówiłam w moich ulubieńcach z stycznia * klik *. Nadal uważam że jest to świetny produkt i zdarzyło mi się go używać również na noc i efekt również był rewelacyjny. Obecna tubka już jest na wykończeniu więc korzystam ile się da.
Ostatnią rzeczą, którą zabieram jest książka i są to zazwyczaj te lekkie czyli poradniki. "Japonki nie tyją i się nie starzeją" Naomi Moriyami to pozycja którą teraz czytam, a właściwie został mi ostatni rozdział. Udało mi się wygrać ją w rozdaniu u Eweliny z bloga secretaddiction86 (dziękuje po raz trzeci ;) ), muszę przyznać Wam, że pierwszy raz w życiu coś wygrałam więc byłam w szoku jak dostałam maila. Książka mnie zachwyciła, chyba nawet bardziej niż "Sekrety urody Koreanek". Choć nie jest to książka o pielęgnacji skóry, a o sposobie odżywiania się Japończyków. Dzięki tej książce zaczęłam zastanawiać się nad tym jak się odżywiam, wprowadzam małe zmiany i o dziwo czuję się zdecydowanie lepiej. Odstawiłam mięso na rzecz ryb, jem więcej warzyw i kasz. Jest to zdecydowanie książka dla ludzi którzy interesują się dietetyką bądź kulturą Japonii i ich sekretami długowieczności. Znajdziemy w niej masę przepisów na dania typowo japońskie i nie, nie ma w niej przepisu na sushi.
Mam nadzieję że i Wy macie choć jeden taki dzień w tygodniu dla siebie, bo na prawdę warto!
Pozdrawiam
Domowe SPA urządzam sobie zazwyczaj w sobotę ale podczas roku akademickiego mam bardzo mało wolnych weekendów :/ Na szczęście sesję mam już za sobą i będę mogła się skupić na sobie! :)
OdpowiedzUsuńDoskonale cię rozumiem :), na szczęście mamy już lato i trochę więcej czasu dla siebie.
UsuńNie ma to jak domowe spa. Cieszę sie, że książka przypadła Ci do gustu. Mnie się z kolei bardziej podobały "Koreanki";)
OdpowiedzUsuń"Koreanki" zraziły mnie ostatnim rozdziałem, tutaj książka mnie całkowicie wciągnęła i akurat trafiłam na tydzień azjatycki w Lidlu. Miałam pójść tylko po mleko i wróciłam z pełnymi siatkami ;)
UsuńOd czasu do czasu staram się robić mini spa. :D Każda z nas powinna mieć "chwilkę" dla siebie.
OdpowiedzUsuńJa po spa od razu mam takiego lenia że poszła bym spać więc czasem u mnie zamienia się to w wieczorny rytuał ;)
UsuńJa akurat świadomie zamieniłam wannę na prysznic podczas ostatniego remontu i nie żałuję ;) Lubię takie niedzielne SPA. W końcu trochę czasu dla siebie!
OdpowiedzUsuńJa tak zrobiłam w rodzinnym domu, wiadomo prysznic również ma zalety. Mniej wody zużywany i cały proces mycia szybciej trwa. Mnir brakowało tego ze nie mogłam się położyć i wymoczyć w jakieś bombie ;).
Usuńchętnie przeczytałabym tą książkę, ja codziennie robię jakiś zabieg pielęgnacyjny, przez brak czasu raz jest to peeling, innym razem maseczka. uwielbiam dłużej leżeć w wannie. ale ostatnio mam napięty grafik i po szybkiej kąpieli idę spać.
OdpowiedzUsuńBardzo miła lektura polecam jeśli interesujesz się tą tematyka :). Oczywiście najważniejsze że dbasz o skórę, sama wiem że czasami ciężko znaleźć choć chwilę dla siebie.
UsuńBardzo miłe spa! Ostatnio jestem uzależniona od masek w płachcie, dają u mnie naprawdę świetne rezultaty!
OdpowiedzUsuńU mnie wszystko zależy od składników :), ta perłowa była genialna, z żeń-szeniem była mocnym przeciętniakiem.
UsuńBardzo jestem ciekawa tej maski z Clarinsa, chociaż słyszałam o niej skrajne opinie. Jedni bardzo ją chwalą inni twierdzą, że nie robi zbyt dużo :(
OdpowiedzUsuńPowiem tak, nie jest może to lifting i nawilżenie robiące nagle WOW :), ale do skóry normalniej która potrzebuję dodatkowej dawki nawilżenia i odżywienia jest wystarczająca.
Usuńwłaśnie zaplanowałam sobie dzisiejszy wieczór na małe spa, bo muszę się koniecznie odstresować :D
OdpowiedzUsuńMiłego relaksu ;D
UsuńJeszcze nie czytałam żadnej z książki Naomi Moriyami :D Muszę to nadrobić
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo ciekawa, można się sporo z niej dowiedzieć :).
UsuńChciałabym mieć chociaż jeden wolny dzień w tygodniu tylko dla siebie, ale to tylko marzenie, przy nieregularnym grafiku w pracy ciężko jest wyłuskać chociaż trochę czasu dla siebie :<
OdpowiedzUsuńTeż mam nieregularny grafik ale staram się jakoś wygospodarować choć godzinkę czy dwie.
Usuńja mam tylko prysznic, więc wszelkie większe zabiegi i wylegiwanie się w wannie odpadają ;)
OdpowiedzUsuńTeż przez to przechodziłam :)
Usuń