Hej wszystkim! Mamy lato, a co z tym przychodzi? Intensywne słońce, opalanie i najczęściej poparzenia. Nie każda z nas lubi siedzieć na słońcu, bądź po prostu nie ma na to czasu. Dziś pokażę Wam jak ja sobie w tym roku radzę z opalaniem i jakich produktów używam aby moja skóra wyglądała tak jakbym wróciła z południa Hiszpanii.
Jak wiadomo długie przebywanie na słońcu bez odpowiedniego filtra jest niewskazane dla naszej skóry i naszego zdrowia. W lecie wiele mówi się o poparzeniach słonecznych, omdleniach oraz udarach. Wiadomo, można się opalać, ale z głową. Używamy wysokich filtrów 30-50 przez pierwsze dni aby przygotować skórę, później możemy zejść do filtrów 15-20. Pamiętajcie aby nie opalać się też w godzinach 11-15 i spożywajcie dużo wody nawet jeśli nie czujecie takiej potrzeby.
Osobiście kiedyś nie stosowałam się kompletnie do tych reguł, będąc za granicą po śniadaniu wraz z tłumem ludzi pędziłam na plażę w upale 38-stopniowym. Przyznaję uwielbiam taką temperaturę i bardzo szybko się do niej przyzwyczajam, ale w tym roku postanowiłam postawić na ochronę. Na twarz codziennie stosuję filtr 30 bądź 50, na ciało w upałach filtr 30. Ja niestety topornie się opalam więc w tym roku stawiam na samoopalacze.
Bohaterem dzisiejszego posta jest Brązująca pianka do ciała od Bielendy do cery śniadej. Długo szukałam odpowiedniego dla siebie kosmetyku. Jako że z balsamami brązującymi nie bardzo się lubię, postawiłam na piankę. Aby nałożyć piankę polecam skórę najpierw przygotować (ja ten rytuał samooplania robię tylko wieczorami przed snem). Do tego używam rękawiczek do peelingu wraz z żelem do mycia ciała, skupiając się szczególnie na łokciach. Po wysuszeniu skóry, warto ją lekko nawilżyć balsamem. Do tego zakupiłam ten o to balsam w spreju z Vaseline o pięknym zapachu Cocoa Radiant.
Gdy nasza skóra jest już gotowa możemy nakładać piankę, polecam nabyć jednorazowe rękawiczki bezpyłowe bądź specjalną rękawice do samoopalaczy. Jedna pompka produktu wystarcza mi na 3/4 ręki, dokładnie widać gdzie produkt jest nałożony. Lekko wmasujemy od nadgarstków aż po ramię, nakładając małą ilość na łokcie (tak samo postępujemy z kolanami i kostkami). Jako że samoopalacz ma postać pianki bardzo szybko się wchłania w naszą skórę więc nie musimy czekać 15 minut w dziwnej pozycji aż wszystko się wchłonie. Po 5 minutach możemy ubierać się w piżamę i iść spać.
Dodatkowym krokiem do opalanie może być też samoopalacz na twarz, jeśli chcecie wybrać odpowiedni produkt do tego to polecam Clarins, Liquid Bronze Self Tanning. Jest to produkt przeznaczony typowo do skóry twarzy, jest zdecydowanie delikatniejszy niż produkty do ciała. Ja nakładam niewielką ilość na płatek kosmetyczny i dopiero tak nakładam produkt na twarz. Produkt niestety kosztuje trochę, lecz jest bardzo wydajny więc starczy na długo. Oczywiście możecie pominąć ten krok i nakładać ciemniejszy podkład na twarz, lecz gdy musicie nagle wyskoczyć na zakupy bez makijażu to może wyglądać to zabawnie.
Następnego dnia po opalaniu, niestety pachniemy nieprzyjemnie samoopalaczem ale widać już naszą opaleniznę. Ja wtedy wskakuję pod prysznic, zmywam z siebie resztki samoopalacza który się nie wchłoną i usuwam ten nieprzyjemny zapach. Tego dnia, bądź następnego powtarzam zabieg, aby skóra była jeszcze delikatnie ciemniejsza. A jak wygląda nasza opalenizna? Równa, bez smug, bez żadnych nieprzyjemnych plam, a co najważniejsze ma naturalny odcień. Czego chcieć więcej?
A jak u Was z opalaniem? Polecacie może jakieś inne pianki do opalania?
Pozdrawiam
Jeszcze nigdy nie próbowałam. Jestem bladziochem dlatego chętnie spróbuję :)
OdpowiedzUsuńJa sama nigdy nie radziłam sobie z samoopalaczami, aż odkryłam ten. Byłam w szoku że wyszło mi równo ;P
UsuńWedług mnie jedne z lepszych to Fake Bake i Vita Liberata, ale Bielendy nie miałam, więc ciężko mi porównać. Za to niedługo będę pisać o ich brązującym serum do twarzy :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo dobrego o tych dwóch firmach ale jako osoba początkująca z samoopalaczami postanowiłam na coś tańszego :).
Usuńmam dokładnie ten sam samoopalacz, spisuje się u mnie fajnie, chociaż pompka przestała spieniać produkt i muszę nakładać go w wannie :(
OdpowiedzUsuńO jej szkoda, w takim razie będę na niego uważać.
UsuńZ chęcią wypróbuję tę piankę, ponieważ w tym roku coś w ogóle nie mogę się opalić, co do tej pory nigdy nie było problemem. Nigdy nie używałam takiego kosmetyku, więc trochę obawiam się zacieków, czy nierównomiernie rozłożonego koloru.
OdpowiedzUsuńO ile rozprowadzisz cały produkt nie ma mowy o zaciekach i nierównym rozłożeniu. Przy nakładaniu widać lekki kolor i wiem gdy produkt jest :). Tylko najpierw lepiej wypróbować jaśniejszy odcień produktu.
UsuńO piance czytałam wiele dobrego. Na pewno kupię!
OdpowiedzUsuńJestem blada jak trup, ostatnio siostra mi powiedziała, że jestem wręcz biała. Doskonale to wiem, wyróżniam się w tłumie, ale mi to nie przeszkadza. Jako, że nigdy nikt nie chce mi towarzyszyć w opalaniu, a samej mi się nie chce to właśnie spróbuję pianki ;)
Ja na szczęście często trafiam w pogodę w dzień wolny i jakoś powoli się opalam ale pianka pozwala mi wyglądać człowiek :).
Usuńsuper recenzja :) zawsze bałam się samoopalaczy :D
OdpowiedzUsuńDzięki, ja również aż zaprzyjaźniłam się z tym :).
UsuńJa mam olejek opalający do twarzy z Bielendy i bardzo go lubię:)
OdpowiedzUsuńPrzyznaję że nie słyszałam o nim :), więc muszę nadrobić. Ale i tak muszę wykończyć Clarins, a to pewnie trochę mi zajmie :P.
UsuńJa właśnie zaczęłam używać samoopalacza którego używałam w tamtym roku i bardzo lubiłam, a mowa o bardzo tanim kosmetyku z Rossmanna marki SunOzon :)
OdpowiedzUsuńJa też chwalę sobie ten z Rossmanna :)
UsuńUżywałam go jakieś 3 lata temu ;), ale niestety nie przekonał mnie on do siebie. Dawał u mnie bardzo delikatny efekt :).
Usuńmoja skóra praktycznie wcale się nie opala :D używam różnych filtrów, żeby ją ochronić, ale mój kolor dalej bliski jest kości słoniowej, a samoopalaczy nie lubię :D
OdpowiedzUsuńZawsze można jeść trochę więcej czerwonych warzyw zawierają dużo beta-karotenu ;). Ale jak wiadomo opalanie nie jest zdrowe.
UsuńClarins Liquid Bronze Self Tanning jest moim ulubieńcem od kilku lat i regularnie do niego wracam. Piankę Bielendy mam w zapasach, ale nie miałam jeszcze okazji jej użyć. Mam nadzieję, że sprawdzi się u mnie wyśmienicie :)
OdpowiedzUsuńClarins jest rewelacyjny choć czasami u mnie robi plamy, ale wybaczam mu to bo nie zapycha :). Koniecznie wypróbuj Bielendę i daj znać.
UsuńWłaśnie jestem przed urlopem i na etapie szukania dobrych produktów do opalania.
OdpowiedzUsuńDobrze, że weszłam tutaj :)
Sezon na opaleniznę rozpoczęty ;)
Usuńszkoda, że nie pokazałaś, jaki efekt daje :)
OdpowiedzUsuń