Hej wszystkim! Dziś mamy poniedziałek, więc czas na szybką recenzję. Tym razem kolej na maskarę marki L'oreal. Jak wiecie jestem fanką tuszy do rzęs tej marki i zdarzyło mi się już pisać recenzję na temat innych serii. Dzisiejszym bohaterem będzie klasyczna wersja False Lash Wings, którą zakupiłam na lotnisku wracając z Wrocławia.
False Lash Wings
"Rzęsy niczym skrzydła motyla" takimi słowami marka L'oreal promuje swoje dziecko. Formuła zawierająca włókna które mają otulać nasze rzęsy, dodając tym im objętość. Dodatkowym atutem tej maskary ma być fakt podkręcenia rzęs i ich dokładnego rozdzielenia, a jak to wszystko wypada w rzeczywistości? Czytając komentarze na internecie możemy spotkać mocno skrajne opinie, wiadomo że w większości wypadków wszystko zależy od posiadanych przez nas rzęs. Moje ostatnio dość ładnie urosły, ale niestety nadal brakuje im objętości, dlatego częściej sięgam po tego typu tusze. Cena około 60 zł.
Niestety, pierwsza warstwa kończy się tylko lekkim przybrudzeniem rzęs, bez większego efektu. Gdy staramy się zbudować objętość, zaczynają tworzyć się nieestetyczne pajączki które ciężko jest wyczesać. Kolejny problem to brak jakiegokolwiek podkręcenia, o którym wspomina producent.
Szczoteczka
Jak w chyba wszystkich tuszach do rzęs L'oreal znajdziemy tutaj silikonową szczotkę. Asymetryczna szczoteczka, z dość szeroko rozstawionymi ząbkami (bo jak to nazwać?) jest łatwa w obsłudze, ale trzeba się do niej przyzwyczaić. Ma ona ergonomiczny kształt który pozwala nam chwycić każdą rzęse.
Efekt
Efekt przy dwóch warstwach jest naturalny, włoski lekko pogrubione i gdzieniegdzie posklejane. Nic innego nie zauważyłam. Konsystencja z początku jest dość mokra więc trzeba odczekać trochę aż podeschnie, może wtedy pokaże swoje drugie oblicze. Jako że noszę tusz w pracy przez dobre 12-13 godzin mogę Wam śmiało powiedzieć że pod koniec dnia się osypuje. Kilka drobnych kropek, ale jednak w poprzednich wersjach mi się to nie zdarzało.
Tusz niestety nie spisał się, a najgorsze jest to że mam jeszcze drugie opakowanie. Nie polecam tej serii osobom z cienkimi rzęsami takimi jak moje. Zdecydowanie lepiej radzi sobie seria Million Lashes do której pewnie powrócę bo mam ochotę wypróbować wersję Fatale. Dajcie znać czy używałyście tego tuszu i czy u Was też tak źle wypadł? A może używałyście wersji Fatale i możecie mi coś o niej powiedzieć?
Pozdrawiam
oj, chyba tusz nie dla mnie:)
OdpowiedzUsuńPierwszy tusz do rzęs tej marki który mi się tak osypuje, niestety to go skreśla całkowicie ;)
UsuńLeciutko i bardzo naturalnie wygląda. Ja wolę bardziej dramatyczny efekt, a i nie lubię osypywania.
OdpowiedzUsuńU mnie ciężko osiągnąć mocny efekt bez połowy maskary na twarzy :). Niestety alergia robi swoje i moje oczy po kilku godzinach zaczynają odczuwać tonę maskary :P.
UsuńA jaki piękny głęboki kolor oczu! :):*
OdpowiedzUsuńwww.wkrotkichzdaniach.pl
Dziękuje ;)
UsuńWersja Midnight Blacks jeszcze gorzej wyglądała na moich rzęsach! :/
OdpowiedzUsuńW takim razie nawet nie będę po niego sięgać :P.
UsuńNie używałam go, ale skoro się nie spisał, to wolę go unikać, moje rzęsy też są cienkie :(
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lepiej go omijać :).
UsuńSzkoda, że się nie sprawdził... ja jestem wierna So Couture ;)
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie miałam tego tuszu ale miło go wspominam ;).
Usuńbiedna :( a ja tak go lubię i moje rzęsy też i wcale się u Patki nie osypywał :)
OdpowiedzUsuńU mnie po 6 godzinach kropki latają po twarzy ;). To może chcesz drugie opakowanie :P.
UsuńU mnie tusze tej firmy się jakoś nie bardzo sprawdzają.
OdpowiedzUsuńJa po za L'orealem lubie jeszcze tusze Maybelline :).
UsuńŁAdny efekt
OdpowiedzUsuńMnie niestety nie zadowala ;)
UsuńLubie L'oreal ale ten tusz mnie nie przekonuje, jednak co fioletowy L'oreal to fioletowy :)
OdpowiedzUsuńOj zdecydowanie tak, jestem ciekawa jeszcze tego Fatale jak się spisuje :).
UsuńNie znam tej maskary, ale widzę, że nic nie tracę. Też mam cienkie i rzadkie rzęsy, więc efekt byłby u mnie raczej opłakany ;) A VML Fatale mogę z czystym sumieniem polecić - u mnie sprawdziła się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie kojarzyłam że u Ciebie się dobrze spisała, więc dam jej szanse ;).
UsuńMnie nie zachwyca efekt ;/
OdpowiedzUsuńTyłka nie urywa niestety :P.
UsuńMasz piękne oczy, ale tusz baaardzo średni :P
OdpowiedzUsuńDziękuje ;), przynajmniej tym zdjęcia nadrabiają :P.
UsuńCzyli już wiem żeby go omijać ;)
OdpowiedzUsuńNiestety ale odradzam ;P.
UsuńMam go teraz, kończę używać i z jednej strony go lubię, a z drugiej trochę jest średni. Nie podobała mi się ta jego mokra konsystencja przez kilka pierwszych tygodni używania, nie mogłam się też przyzwyczaić do tej szczotki. I u mnie też się niestety osypuje ;/
OdpowiedzUsuńJa przy tuszowaniu nie raz sobie narobiłam bałaganu przez tą konsystencje ;)
UsuńOj to kiepściutko ;( Miałam sporo maska z L'Oreal i byłam zadowolona, ale tej jeszcze nie miałam i raczej mnie nie kusi. Jeśli nie otworzyłaś drugiej sztuki to może poślij ją w świat albo puść na jakieś rozdanie - może ktoś inny będzie zadowolony. Co do Fatale to mam i jak na początku była fatalna (:D jaka ja zabawna), to teraz jest coraz lepiej ;). Choć brudzi mi powiekę - gdy nie mam cieni to nie problem, bo mogę sobie to zetrzeć, ale jak mam cienie to tylko się wkurzam :D
OdpowiedzUsuńMyślę że oddam ją komuś, podobno Pati się spisywał to może go przygarnie :D
UsuńJa bardzo polubiłam wodoodporną wersje tego tuszu.
OdpowiedzUsuńWodoodporne zazwyczaj są lepsze, przynajmniej ja mam takie doświadczenie :D.
Usuńoj u mnie on się średnio sprawdzał na początku...teraz poleżakował nieco więc może do niego podejdę znowu ;)
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieję że trochę polepszy się z czasem, a jak nie to oddam komuś drugie opakowanie ;)
UsuńTeż jestem ogromną fanka ich mascar ale widzę już ze u mnie by nie dała rady, mam cienkie i rzadkie rzęsy niestety 😊 szkoda bo miałam chęć na nią ale zrezygnuje w takim razie, bo za ta cene mam inne sprawdzone 😊
OdpowiedzUsuńL'oreal rzeczywiście ma wysokie ceny tuszy, nawet na promocji ciężko wydać na nie tyle ;).
Usuń