Cześć wszystkim! Kolejny miesiąc za nami i zbliżamy się powoli do zimy... Tak bo jesień to już jest dawno z nami i to wyjątkowo zimna. Wiem, że wiele z Was lubi tę porę roku, ale u mnie to przybycie zimniejszych miesięcy wiąże się z kłopotami z astmą, która się nasila i uniemożliwia mi normalne funkcjonowanie. No nic, dziś zdecydowanie nie o tym i mam dla Was mają relację z września. Jeśli jesteście ciekawe co się u mnie działo to zapraszam.
Makijaż i trochę pielęgnacji.
Detoks kosmetyczny cały czas u mnie trwa, co wiąże się z tym że nadal nie poczyniłam żadnych zakupów. Poza oczywiście kremem do twarzy, ponieważ obecny jest na wykończeniu i krem do rąk z Ziaji bo moje dłonie już odczuwają chłód. Moje zapasy są nadal duże i skupiłam się na zużywaniu podkładów jak i maseczek do twarzy. W końcu po roku sięgnęłam po trójcę od Peter Thomas Roth, o której Wam ostatnio pisałam. Dwie z nich szczególnie mi przypadły do gustu i są nimi Rose Stem Cell oraz Pumpkin Enzyme Mask. Myślę, że każda fanka maseczek powinna choć raz wypróbować którejś z nich! Jeśli chcecie dokładnie o nich przeczytać, to zostawię Wam linka na dole.
Na początku września otrzymałam mega, wielką paczkę od Kontigo z kosmetykami MOIA. Powiem Wam, że z początku gdy kurier mi wręczył przesyłkę, zupełnie nie wiedziałam co znajdę w środku. Jest to rzeczywiście przyjemność dostawać kosmetyki w ramach współpracy, ale szczerze jestem trochę przytłoczona ilością produktów, które znalazłam w środku. Nie lubię gdy kosmetyki leżą nieużywane i się marnują, dlatego przetestuję te które rzeczywiście wpadły mi w oko i reszta znajdzie odpowiedni dom. W oko wpadły mi od razu bronzery i była miłość od początku Emerite oraz Desert Rose to dwa idealne odcienie do mojej karnacji. Były ze mną teraz na wyjeździe w górach i nie wyobrażałam sobie ich nie zabrać. Idealne, nie za ciepłe kolory którymi można wykonać lekkie konturowanie bądź lekko ocieplić twarz. Sięgam po nie nawet częściej niż po moją kochaną Hoola Lite.
Gdyby ktoś zapytał mnie 5 lat temu czy chce się napić kawy, to bym go wyśmiała. Kawa? Fu! To wszystko zmieniło się gdy zaczęłam kupować kawę w kawiarni. Na szczęście moja przygoda wychodziła dość tanio bo za średnią kawę zawsze płaciłam 5 zł (karta pracownicza) i tak rozpoczęła się moja przygoda z tym napitkiem. Obecnie nie wyobrażam sobie kilka razy w tygodniu nie wypić kubka kawy. Uwielbiam jej smak, zapach i to że po niej czuję się lekko pobudzona. Na szczęście moje niskie ciśnienie pozwala mi na regularne spożywanie tego napoju bogów.
Na mojej diecie jednak (zaraz Wam o niej opowiem) mam zakazane picie kawy z cukrem czy mlekiem. Niestety aż taka hardcorowa nie jestem, flat white to jest to co kocham i tak moim cheat mealem jest kawa. Nigdy nie sądziłam że to napiszę, ale chyba uzależniłam się od kawy! We wrześniu szczególnie często zachodziłam do Mc Donalds właśnie na kawę, czy to cappuccino czy też chai latte. Wrzesień był mocno kawowy.
Jak wiecie do szczupłych nie należę i daleko mi do tego. Od moich urodzin wykupiłam dietę Ewy Chodakowskiej, BeBio i rozpoczęłam swoją kolejną (i pewnie nie ostatnią) walkę o lepszą sylwetkę. Wszystko szło dobrze, aż nie wyjechaliśmy z moim K na pogrzeb w góry. Dieta poszła w zapomnienie, powiem Wam, że jestem na siebie mega wściekła. Schudłam już na niej 4 kg, a po przyjeździe byłam znowu o 2 kg cięższa. Nie miałam jak i kiedy robić sobie posiłków od dietetyka, ponieważ nie mamy tam ani dużego sklepu, ani internetu, więc jadłam co mi poddano. Niestety na chwilę obecną moja motywacja sięga dna, albo i piekła. Dajcie dziewczyny mi kopa w dupe albo motywacji, bo za dwa lata mam własny ślub i chcę zmieścić się w wymarzoną sukienkę.
Na pocieszenie od mamy dostałam kasę na rowerek stacjonarny i koniec z wymówkami że nie mam kasy na siłownie czy po prostu mi się nie chce. Po kilku jazdach stwierdziłam że moja kondycja jest w kiepskim stanie i nawet wejście na 2 piętro sprawia mi problemy, nawet z oddychaniem. Dear asthma, screw you!
Tak wyglądał mój wrzesień, jak widzicie nie wyszło mi trochę tak jak chciałam i muszę walczyć ze swoim małym uzależnieniem. Cieszę się jedynie że moja półka na kosmetyki jest co raz mniej zapchana. Jestem ciekawa co takiego u Was się działo i czy również macie taką samą niesamowitą motywację jak ja. Dajcie znać w komentarzach!
Pozdrawiam
Życzę dużo samozaparcie w korzystaniu z rowerka ;)
OdpowiedzUsuńDziękuje, mam nadzieję że w końcu wezmę się za siebie ;).
UsuńJestem ciekaw tej marki Moia :)
OdpowiedzUsuńPolecam, u mnie bronzery spisują się świetnie. Na pewno będzie recenzja korektorów w tym miesiącu :).
Usuńwskakuj na rowerek i oglądaj filmy na YT, to lepsze niż leżenie pod kocem i użalanie się nad własną formą! :D
OdpowiedzUsuńMadzia ale kocyk jest taki ciepły ;). A po rowerku dupa boli :P.
Usuńboli bo nie jest przyzwyczajona! Po rowerku też ciepło, kocyka nie trzeba! SPRAWDZONE! :D
UsuńOk, przekonałaś mnie ;).
UsuńO, z kawą to ja miałam bardzo podobnie :) jeszcze dwa lata temu krzywiłam się na jej widok, teraz nie wyobrażam sobie bez niej dnia :)
OdpowiedzUsuńJa chyba po prostu musiałam odkryć co mi smakuję, bo w domu rodzinnym to u mnie pije się czarną mieloną bez dodatków (masakra!).
UsuńJa jestem na wiecznej diecie, choć od dawna brak mi motywacji :/ Kondycje mam koszmarną i sama myśl o ćwiczeniach przyprawia mnie o zadyszkę.. ehh
OdpowiedzUsuńOj widzę że coś jeszcze nas łączy :P. Ja dziś dla sportu okna umyłam :D.
UsuńMyślę Kochana, że łączy nas więcej jak się wydaje :D
UsuńJa dla sportu będę dziś prasować! :D
Ten bronzer przypomina mi bronzer z Kobo za którym średnio przepadam, ponieważ jest bardzo jasny :-)
OdpowiedzUsuńMOIA ma o wiele ciemniejsze bronzery więc na pewno znajdziesz coś dla siebie, ja wybrałam te ponieważ sama mam dość jasną karnację ;).
UsuńTeż mi te dwie PTR maski podpasowały, za to ogórkowa to koszmarek. Zobaczysz do ślubu jeszcze będziesz mieć taką figurę, że aż moje wałki tłuszczu stwierdzą, że czas zniknąć :D
OdpowiedzUsuńTy i twoje wałki tłuszczu, chciałabym je zobaczyć moja droga :P.
UsuńTrzymam kciuki za dietę i ćwiczenia! Sama też często tracę motywację w tym aspekcie, a chciałabym polepszyć kondycję i trochę wzmocnić mięśnie. Zawsze poddaję się po 2-3 tygodniach, bo jestem po prostu zbyt zmęczona na ćwiczenia :(
OdpowiedzUsuńDziękuje, doskonale Cię rozumiem bo mam tak samo. Pierwsze dwa tygodnie idą ok, ale potem nagle boom i po wszystkim ;(.
UsuńJesień rządzi się swoimi prawami - nie ma diet ;D
OdpowiedzUsuńChciałabym, ale niestety trochę ruchu i mniej słodyczy :P.
UsuńKawa to moje drugie imię.. Szukam aktualnie jakieś fajnej mielonej. Piję z mlekiem.
OdpowiedzUsuńNie katuj się dietami;) efekt jojo to masakra, wiem coś o tym, serio;) Grunt, żeby bilans był na minusie. W głowie nie może być zakazów :)
Też niestety wiem, choć mój efekt jojo to było tylko 4 kilo. Teraz niestety muszę wrócić do zdrowego jedzenia i regularnych treningów. Ja mieloną kupuję w herbaciarni, bo tylko taka mi smakuje niestety ;).
Usuńmoja motywacja też jest ostatnio do d*py...
OdpowiedzUsuńW tym jesień jeszcze nie pomaga :/.
UsuńJaki piękny kolor tego ocieplacza/brązera! Muszę go mieć. Przy następnych zakupach online, biorę!
OdpowiedzUsuńCudny jest i co najważniejsze wygląda mega naturalnie ;).
UsuńWidzę, że w kwestii diety mamy podobnie. Mój urlop skutkował tym, że przytyłam ale nawet nie chciałam wiedzieć ile - przeraża mnie obecnie wejście na wagę :P Dajmy sobie motywacyjnego kopniaka nawzajem, bo ja też go potrzebuje. Według mnie jesień to w ogole najlepszy czas na wyrobienie sobie zdrowych nawyków, więc do działa laska! Damy radę <3
OdpowiedzUsuńMusimy dać radę, bo trzeba się kiedyś ogarnąć ;). Ja również teraz unikam wchodzenia na wagę aby się nie przerazić :P.
UsuńTeż jestem uzależniona od kawy i też....długo jej nie piłam ;) Ale studia zmieniają człowieka i by o 7:30 rano być trzeźwią na wykładzie z przedmiotów ścisłych musiałam się raczyć kawą. Szkodzi mi w dużej ilości, bo dorobiłam się niedoborów magnezu i drga mi powieka, więc racjonuję kawę i wypijam jedynie jedną o poranku. To mój mały rytuał. PS kawa z mlekiem migdałowo-ryżowym i słodzę ją miodem ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też czasem pojawia się niedobór magnezu ale staram się codziennie go pić :). Ja zdecydowanie wolę mleko sojowe i cukier brązowy :P.
UsuńJa co prawda mam wysokie ciśnienie i kawy pić nie powinnam, ale nie jestem w stanie wytrzymać bez wypicia przynajmniej jednej dziennie. :D
OdpowiedzUsuńZawsze może być trochę słabsza ;)
UsuńTeż by mi się przydał taki rowerek. Na zwykły nie zawsze pogoda pozwala :(
OdpowiedzUsuńDokładnie, ja uwielbiam też biegać ale już nie ta kondycja co kiedyś :P.
UsuńChce mieć te bronzery! Muszę się za nimi rozejrzeć.
OdpowiedzUsuńPolecam się rozejrzeć na stronie Kontigo ;)
UsuńMoja mama pije kilka kubków kawy.... dziennie ;)
OdpowiedzUsuńJa też na razie nic nie kupuje tylko zuzywam :)