Dawno nie było nowości, prawda? Na początku kwietnia mocno poszalałam na promocjach Wielkanocnych i trafiło do mnie kilka kosmetyków oraz paczka niespodzianka od Joico. Jak możecie się domyślać, moja szafka z zapasami pęka w szwach i muszę mocno się zawziąć, aby zużyć to co już mam. Tym razem poza kosmetykami do włosów, trafiło do mnie bardzo dużo naturalnej pielęgnacji. Jak pisałam poprzednio, w tym kierunku teraz zmierzam i planuję nawet napisać Wam wpis, gdzie 10 kroków azjatyckiej pielęgnacji zastąpię polskimi naturalnymi markami. W sumie brakuje mi tylko filtru, ale ten już mam na oku. Aby dalej nie przedłużać zapraszam Was na kosmetyczne nowości.
Polny Warkocz - więcej się nie dało?
Markę Polny Warkocz poznałam jakieś 2-3 lata temu przez Kasię z bloga Minimalniee. Jednak przez moją oporność na marki naturalne sobie darowałam kupowanie ich kosmetyków. Jak same widzicie coś się zmieniło i postanowiłam zafundować sobie cały zestaw pielęgnacyjny. Część produktów kupiłam w Drogerii Pigment, a drugą na stronie Nati Nati. Tak trafił do mnie Oczyszczający koncentrat z olejem lnianym, Rumiankowa esencja micelarna, Esencja kojąca, Okład na twarz łagodząca maska-detoks i Mazidło ze skrzypem polnym.
Duża dawka natury do twarzy i ciała
Pozostajemy nadal w duchu kosmetyków naturalnych. Jak wiecie poszukuję idealnego peelingu dla siebie i tym razem zdecydowałam się na Cztery Szpaki i Peeling rozmaryn i konopie. Ma przyjemny ziołowy zapach, dodatkowo otrzymałam małą drewnianą łyżeczkę do nakładania. Dodałam również do koszyka mydło z przyprawami korzennymi od Hagi. Z drogerii internetowej Nati Nati wybrałam również maseczkę z Moja Farma Urody na bazie marchewki. W pracy również dokupiłam Vianek, odżywczy krem pod oczy oraz Oleiq, Hydrolat z Melisy Lekarskiej.
Testujemy nowe henny
Już prawie od roku bawię się z ziołowym farbowaniem włosów. Z początku była to tylko cassia z rumiankiem, bądź minimalną ilością henny. Mam już swoją ulubioną hennę (Le Erbe Di Janas), ale postanowiłam trochę poeksperymentować z innymi markami i trafiła do mnie Papuga od Light Mountain oraz Ziołka z Sojatu, Henna Rajasthani. Ta ostatnia to podobno niezły ogień i kusi mnie użyć jej niedługo. Zioła zawsze zamawiam z Agnieszki sklepu, ma bardzo duży wybór i nawet jeśli nie chcecie farbować, a odżywić włosy to też coś dla siebie znajdziecie.
Joico mnie rozpieszcza
Lekko ponad trzy tygodnie temu dostałam od Joico niemałą paczkę niespodziankę z nowościami marki. Szampon, odżywkę oraz produkt do stylizacji z serii Joifull, następnie dwie wersje pojemnościowe suchego szamponu Weekend Hair. Ostatnia seria to Moisture Recovery i tutaj otrzymałam szampon, maskę i kurację - te produkty najbardziej mnie ciekawią ponieważ skierowane są do włosów suchych i grubych. Powoli recenzje będą pojawiały się na blogu, ale na pewno trochę mi się zejdzie ponieważ kosmetyki Joico są mega wydajne.
Małe zakupy w Hebe, nożyczki i coś do higieny intymnej
Już Wam opowiadałam, że niebezpiecznie jest pracować w drogerii, a szczególnie teraz gdy nie bardzo mamy co robić w pracy. Zobaczyłam nowości od Garnier i gdy tylko zobaczyłam, że kosmetyki pachną imbirem wiedziałam, że będą moje. Rypaczy nigdy dość, a odżywka ma przyjemny skład. Wcześniej widziałam tylko wersję z olejkiem rycynowym i miodem, ale to imbir przekonał mnie do zakupu. Jako, że skończyłam wszystkie moje produkty proteinowe do włosów musiałam poszukać czegoś stacjonarnie i zdecydowałam się na maskę L'oreal Elseve, Dream Long i co ciekawe mamy tutaj proteiny roślinne, które moje włosy kochają. Wkleję Wam poniżej jej skład.
Buszując w sklepach internetowych wybrałam również Active Organic, płyn do higieny intymnej z naturalnym składem i cruelty-free. Pierwszy raz widzę tą markę, więc na bank dam znać jak się sprawdził. Oczywiście jako, że zapuszczam włosy i chcę, aby końcówki się nie rozdwajały zakupiłam nożyczki fryzjerskie i będę pilnować ich stanu.
Skład: Aqua / Water, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Cetyl Esters, Niacinamide, Ricinus Communis Seed Oil / Castor Seed Oil, Hydroxycitronellal, Hydrolyzed Corn Protein, Hydrolyzed Soy Protein, Hydrolyzed Wheat Protein, Hydroxypropyltrimonium Hydrolyzed Wheat Protein, Phenoxyethanol, Trideceth-6 Chlorhexidine Digluconate, Limonene, Panthenol, Benzyl Salicylate, Linalool, Benzyl Alcohol, Amodimethicone, Isopropyl Alcohol, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Citric Acid, Potassium Hydroxide, Cetrimonium Chloride, Citronellol, Coumarin, Hexyl Cinnamal, Parfum / Fragrance
Buszując w sklepach internetowych wybrałam również Active Organic, płyn do higieny intymnej z naturalnym składem i cruelty-free. Pierwszy raz widzę tą markę, więc na bank dam znać jak się sprawdził. Oczywiście jako, że zapuszczam włosy i chcę, aby końcówki się nie rozdwajały zakupiłam nożyczki fryzjerskie i będę pilnować ich stanu.
Skład: Aqua / Water, Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Cetyl Esters, Niacinamide, Ricinus Communis Seed Oil / Castor Seed Oil, Hydroxycitronellal, Hydrolyzed Corn Protein, Hydrolyzed Soy Protein, Hydrolyzed Wheat Protein, Hydroxypropyltrimonium Hydrolyzed Wheat Protein, Phenoxyethanol, Trideceth-6 Chlorhexidine Digluconate, Limonene, Panthenol, Benzyl Salicylate, Linalool, Benzyl Alcohol, Amodimethicone, Isopropyl Alcohol, Alpha-Isomethyl Ionone, Geraniol, Citric Acid, Potassium Hydroxide, Cetrimonium Chloride, Citronellol, Coumarin, Hexyl Cinnamal, Parfum / Fragrance
Mały miszmasz kosmetyczny
Czas teraz na mały miszmasz, produkty, które ciężko mi było sfotografować. Pomiędzy hennowaniem stosuje raz na jakiś czas zwykłą farbę chemiczną i tym razem zdecydowałam się na Alfaparf, Evolution of the Color w odcieniu 8.43 Light copper golden blonde z wodą 3%. Liczę na małe rozjaśnienie i wyrównanie moich włosów, ponieważ gdzie nie gdzie mam jeszcze pozostałości po poprzednim kolorze. Uzupełniłam również swoją kolekcję w eukaliptusowy olejek eteryczny, tym raz Nature Queen. Co ja zrobię, że jestem uzależniona od tego zapachu.
Coś z makijażu również do mnie trafiło. Z racji, że moje włosy są rude, a brwi mam zupełnie innego koloru postanowiłam zakupić cienie aby je jakoś dopasować. Zdecydowałam się na paletkę z NYX, w odcieniu Auburn/Red, jej cena nie była wielce wysoka i tylko dlatego ją wybrałam. Ostatni produkt na dziś to dwie paletki rozświetlaczy stworzone przez Kitulca we współpracy z Makeup Revolution. Spokojnie, spokojnie dostałam w pracy prawie nie używany tester z racji, że tej kolekcji już nie będzie.
To na tyle z moim nowości. Przyznaję, że większość moich nowości jest do wcześniej wspominanego projektu i już niebawem pójdą w ruch. Obecnie produkty, które stosuje w pielęgnacji twarzy są na wykończeniu. Znacie kosmetyki z dzisiejszego wpisu? Co najchętniej byście przetestowały? Dajcie znać w komentarzach.
Brak komentarzy